wtorek, 27 marca 2018

(never)give up

Mieliście kiedyś taki moment w pracy z waszym psem, że chcieliście wszystko rzucić, odejść z psiego świata i pozbyć się waszego członka rodziny? Mimo wzlotów i upadków zawsze to drugie zwyciężało? Taki przełom mam własnie teraz z Theą..


Na początku naszej wspólnej drogi było wszystko super, zaczynałyśmy się dogadywać. Niestety na długo nie nacieszyłam się naszymi sukcesami, bo szybko zmieniały się one w najgorsze porażki.. Zaczęło się od niechęci zabawy na dworze, co udało mi się wypracować dopiero w wieku 8 miesięcy i to jeszcze nie do końca. Jednak szybko się to odmieniło i znowu spadłyśmy do wielkiego dołu z brakiem motywacji do czegokolwiek. Straciłam nadzieję, że to się jeszcze uda zmienić. 













Po dwóch miesiącach znowu zaczęłam nad tym pracować i udało się ♥ Wtedy uwierzyłam, że skoro udało nam się wyjść na prostą, to uda nam się jeszcze unieść nad nią! Nie uwierzycie, ale tak! udało się nam wspiąć nieco wyżej i wtedy zyskałam nadzieję na lepszą przyszłość. Wydawało mi się, że już zostaniemy na tym poziomie, bądź wejdziemy jeszcze wyżej! Oczywiście tak się nie stało. W grudniu Thea stwierdziła, że ona ma wszystko i wszystkich gdzieś, że ją interesuję tylko jej świat. Starałam się jak najszybciej to zmienić ale bez żadnych skutków.. Zrobiłam więc przerwę, zazwyczaj przerwy u nas dobrze działały lecz nie tym razem.. Do dnia dzisiejszego nie mamy żadnej motywacji, a po drodze pojawiła się jeszcze choroba, po której Thea zupełnie nic nie chcę ze mną robić. Tak jak kiedyś się jeszcze bawiła z kimkolwiek w domu, tak teraz nawet zabawki do pyska nie weźmie. Niestety tak jak ona straciła motywację do wszystkiego tak też straciłam ją ja.. 

Obecnie jesteśmy tak nisko, że nie wiem czy kiedykolwiek uda nam się chociaż zrobić krok w górę:(